Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi adriano88 z miasteczka Polna / Grybów. Mam przejechane 12394.33 kilometrów w tym 116.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy adriano88.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

[ 100-200km ]

Dystans całkowity:2755.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:106:41
Średnia prędkość:25.83 km/h
Maksymalna prędkość:69.66 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:119.81 km i 4h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
100.86 km 0.00 km teren
04:07 h 24.50 km/h:
Maks. pr.:45.40 km/h
Temperatura:3.0

Wiosno, przybywaj! Pierwsza setka

Piątek, 1 lutego 2013 · dodano: 01.02.2013 | Komentarze 3

Stróże - Wilczyska - Bobowa - Gromnik - Tuchów (i jeszcze troszkę) - Wilczyska - Korzenna

Chciałem zrobić setkę, wczoraj nawet trasę zaplanowałem. Miało być jednak słonecznie - nie było... Ale i tak wybrałem się na rower.
Pierwsze problemy pojawiły się, gdy trzeba było dotrzeć do przejezdnych dróg. Kilometr na piechotę w lodowo-wodnym błotku. Buty MTB były pomocne, ale i tak przemokły (co mnie nie dziwi). Jednak zaskoczony byłem skutecznością zimowych ochraniaczy: mimo mocnej wilgoci nie było mi zimno w stopy.

Asfalty mokre, kurtka z "ass saverem" pozwoliła jechać w miarę komfortowych warunkach. Wybrałem trasę na Gromnik. Za Bobową mocny wiatr wysuszył asfalty - można było wysuszyć tyłek.
Jechało się dobrze, więc zawędrowałem do Tuchowa (pierwszy raz na rowerze, północ rzadziej wybieram) - tam duże ilości wody, topiący się śnieg zasilał potoki lejące się ulicami, tyle było z wcześniejszego suszenia...

Za Tuchowem nieco lepiej, wyjechałem na jakąś górkę - zobaczyłem czarne chmury, śnieżyca o takiej porze roku nie byłaby zaskoczeniem - zawróciłem więc.

Mocno wiało, wymęczył mnie ten wiatr. Czasami z górki 20km/h to było coś. W Gromniku nakupiłem prowiantu (brakło energii). Wiedziałem, że wykręcę około 75km, jednak chciałem zrobić tą setkę jak planowałem wczoraj - wybrałem się jeszcze do Korzennej, kręciłem na spokojnie aby dojechać :)

Ostatnie 15km to chłód, Słońce zachodziło - wilgoć w butach dała o sobie znać.

Podsumowując: cieszę się, że udało mi się jednak tę setkę wykręcić mimo gorszych warunków. Wiatr chyba nigdy mnie tak nie wymęczył - dobra, nie zwalam na wiatr, wiem że forma po zimie słaba... :)

Poniżej kilka słabych zdjęć wybranych z wielu jeszcze gorszych - nie zabrałem aparatu, bo słońca nie było: szaro, buro wszędzie :)

Nad Tuchowem © Adriano88


Ciemne chmury wymówką do tego aby zawrócić © Adriano88


Słoneczko idzie spać, robi się zimno :) © Adriano88
Kategoria [ 100-200km ]


Dane wyjazdu:
124.96 km 0.00 km teren
04:18 h 29.06 km/h:
Maks. pr.:63.28 km/h
Temperatura:

Przełęcz Hałbowska

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 2

Z Darkiem wybraliśmy się na Grupettową niedzielną jazdę. Darek chciał jeszcze u mnie dopompować koła, jeden wentyl się przy tym uszkodził i skończyło się to próbą naprawienia, a następnie wymianą dętki.
Po dość sporym opóźnieniu ruszamy szybko aby zdążyć na 9:00 do Gorlic, nogi nie przyjęły pozytywnie tego tempa bez żadnej rozgrzewki.

W Gorlicach czeka już WuJekG. Na Przełęcz Hałbowską jedziemy tylko we trójkę, później dołącza do nas Paweł.

Przełęcz Hałbowska nie jest taka ostra jak to wygląda z mapy poniżej. Pod linkiem "segment" ze serwisu Strava.com - każdy może wrzucić tam własny plik GPX ze znacznikami czasowymi (lub korzystać z aplikacji) aby pobić mój czas pokonania podjazdu :)
Ogólnie Strava to fajny serwis, można tam znaleźć (lub zaznaczać) ciekawe podjazdy (i nie tylko) w okolicy i rywalizować z innymi, także z tymi PRO :)

Powrót do Gorlic już spokojniejszym tempem. WuJekG zostaje w Gorlicach, a my jedziemy na obiad do domu. Mi się trochę już spieszyło, ale Darek wolał jechać spokojniej, więc dostosowałem się.

Trasa fajna, tylko pogoda nie taka idealna, czasami trochę zimno było, taki pogodny listopadowy dzień w lipcu.

Dzięki wszystkim za jazdę :)



Więcej danych z przejazdu na Strava

Dane wyjazdu:
121.70 km 0.00 km teren
04:55 h 24.75 km/h:
Maks. pr.:69.66 km/h
Temperatura:24.0

Objazd IV KMR

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 4

Z Darkiem postanowiliśmy w całości przejechać trasę tegorocznego Karpackiego Maratonu Rowerowego. Rano zastanawiamy się jeszcze czy jechać.
Poranny leń - wpadliśmy na głupi pomysł, aby do Sącza wybrać się pociągiem - podjechało coś wielkości tramwaju, ludzi mało, każdy z nas zajął 4 miejsca. Wzbudziliśmy zaciekawienie ludzi :)
Około 16 zł nas to kosztowało.

W Sączu szukamy miejsca startu. Reset licznika i chwila po N.Sączu w tłoku, a po chwili pierwsze podjazdy. Bez rozgrzewki (kolejny głupi pomysł), idzie ciężko, później już było lepiej.

Ogólnie to trzy ścianki zapamiętałem: jedna gdzieś przed Mogilnem po skręcie z Trzycierzy, druga w Siołkowej (koło Grybowa), a trzecia to w Starej Wsi. Reszta to takie sobie liczne podobne do siebie podjazdy bez większych cech szczególnych.

Po pętli wróciliśmy do N.Sącza, tam plątanie się po ulicach, a potem tempem turystycznym w kierunku Grybowa przez Kamionkę Wielką, Binczarową i Florynkę.
Hopki w Kąclowej takie płaskie się stały po tych wszystkich podjazdach.
W Grybowie pchanie rowerów aby ominąć nowe zakazy (taka to zaleta roweru).

Mniej więcej taka trasa (sam KMR, bez powrotu, własnego śladu nie mam z dzisiejszej jazdy):


Dane wyjazdu:
155.50 km 0.00 km teren
05:44 h 27.12 km/h:
Maks. pr.:55.22 km/h
Temperatura:18.0

Księżycówka, czyli setka nocą

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 5

Przed 20 w poniedziałek nieco z Darkiem jeżdżę po okolicach, odkrywamy nowe zakamarki w Bobowej, drogi kamieniste kończące się garażami na prywatnych posesjach, itd.
Później wracamy do Polnej, Darek po około 40km kończy jazdę, a ja postanawiam jeszcze coś pokręcić (Darkowi powiedziałem, że dokręcę do 50km, bo nie zostało dużo km).

Księżyc zaczął mocno świecić, jeździło się przyjemnie, więc wyszło nieco więcej km niż te 50.

Najpierw pojechałem na górki w okolicy Janczowej, później tankowanie Pepsi po północy na stacji benzynowej w Stróżach, a następnie proste na Gromnik i tam nieco okrążeń na rondzie - sam tam byłem, więc nikomu nie przeszkadzałem - uczucie jak na karuzeli :)

Następnie powrót tą samą drogą do domu, po 130km kryzys związany ze słabymi zapasami jedzenia (w sensie już brak czegokolwiek poza resztkami Pepsi, nie miałem już ani grosza przy sobie, wszystko zostawiłem wcześniej w Stróżach). W związku z tym końcówka już lekko, w Bobowej rynek zrobiony bez blatu, itd.
W Wilczyskach przypomniałem sobie o bananach w lodówce i ciastkach zbożowych - od razu zaczęło się jechać lepiej, głód ustąpił :)

Wróciłem jakoś po 2:30 we wtorek (dzisiaj), jazdy było prawie 6 godzin, poza tym przerwy na SMSy, sprawdzanie mapki z burzami, oraz oczywiście na przeglądanie BS :)

Ogólnie fajna nocna jazda, ochłoda, taki kontrast do dziennych upałów. Końcówka nudna, po znanych prostych więc nie ma się czemu dziwić. Do tego jeszcze ten głód na koniec, ale i tak plusów było więcej.

Tekst dnia (albo raczej nocy): "O, kolarz zapierdala!" - komentarz jednego z nielicznych przechodniów - taki akcent który przerwał nocną ciszę na chwilę :)



Dane wyjazdu:
166.24 km 0.00 km teren
06:46 h 24.57 km/h:
Maks. pr.:58.43 km/h
Temperatura:

Niedzielna Słowacja

Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 12

Z domu wyjeżdżam o 2:56, ciepło, pewnie blisko 20°C. zabrałem bagażnik na sztyce i sakwę, a w niej głównie prowiant. W centrum Polnej dołącza Darek i jedziemy w stronę Gorlic. Na początku ostrożnie z lampkami omijając dziury, kamienie, jeże i jeszcze potrafiących chodzić weselników zdziwionych faktem, że ktoś o takiej porze miał ochotę wsiąść na rower :)

W Gorlicach robi się już jaśniej. Tam skręcamy na Małastów. Przełęcz Małastowska (602m) poszła gładko. Na zjeździe dość chłodno - za każdym razem tam jest mi zimno i pojawia się gęsia skórka.

Później to już prosta do granicy z hopkami, słońce pojawia się gdzieś między górkami dając trochę ciepła po zimnej przełęczy.

Za Konieczną (już na Słowacji) asfalt nie najlepszy, raz wpadam w dość głęboki uskok, dalej już jechałem znacznie wolniej patrząc dokładniej pod koła.
Później już drogi znacznie lepsze.

Gdzieś w okolicach Zborova wpadamy w gęstą chłodną mgłę, widoczność słaba, słońce ledwo widoczne, okulary i rowery zaparowane, na ciele krople jak po wyjściu spod prysznica.

Docieramy do Bardejova, na rynku jeszcze mglisto, robimy przerwę, posiłek i trochę zdjęć.

Dalej drogą w kierunku Popradu, jeden dłuższy podjazd, tam zaczęło się robić gorąco i duszno. Nadal bardzo wilgotno, chociaż już bez mgieł.
Postanowiliśmy nie robić "wersji dłuższej" wyprawy (bez jazdy doliną Popradu na N.Sącz) - nie jechaliśmy szybko, w Bardejovie trochę czasu przesiedzieliśmy, opcja spędzenia zbliżających się gorących chwil na ulicach Nowego Sącza nie wydawała się najlepsza.

Zjazd na przejście graniczne w Leluchowie przyjemny, kierunek Tylicz (aby ominąć Krynice), po stronie polskiej nieco wiatru, trochę ochłody.
Mochnaczki (Dolna i Górna) poszły gładko, lubię te podjazdy, zupełnie nie czuć tego, że robi się tam tyle metrów przewyższenia. Na szycie Krzyżówka, tam standardowo na Grybów - zjazdy delikatnie, rekreacyjnie.

Dopiero w Grybowie na skrzyżowaniu poczułem jak bardzo jest gorąco (bez wiatru, asfalt mocno nagrzany).

Ogólnie trasa przyjemna, lekko przejechana więc nie odczuwałem tych 166km, gdyby nie brak czasu i wskazania termometrów to chętnie przejechałbym pewnie jeszcze z kolejne 100km.

Wnioski takie: trzeba poszukać spodenek z lepszą wkładką, bo żadne z obecnie posiadanych nie nadają się na dłuższe dystanse. Druga sprawa to kwestia odżywiania: trzeba zoptymalizować i pamiętać że jem więcej niż inni - po ciasteczkach zbożowych była moc i zmęczenie nie występowało :)
Z napojami jest OK.



W stronę Słowacji © Adriano88


Mgła, już po słowackiej stronie © Adriano88


Gęsta słowacka mgła i Darek jadący 10m za mną - nieco niewyraźnie wyglądał © Adriano88


Słowacki zamek gdzieś w okolicy Zborova (jeśli dobrze pamiętam) © Adriano88


Mgła dodawała tego "czegoś" do tych widoków © Adriano88


Ja na rynku w Bardejovie (rynek jeszcze lekko spowity mgłą) - w tle bazylika © Adriano88


Dzwony przed bazyliką - ten po lewej o wadze 4 ton © Adriano88


Kolorowe kamieczniczki na rynku w Bardejovie © Adriano88


Muzeum na rynku w Bardejovie © Adriano88


Podobają mi się słowackie znaki drogowe ;) © Adriano88


Poprad w Leluchowie © Adriano88


W okolicach Muszyny - lubię ten fragment drogi © Adriano88


A to już widoki z Krzyżówki © Adriano88


Fajnie jest tak po prostu wsiąść na rower i jechać w obce kraje :)
Trasa zainspirowana tym wpisem - dzięki :)

Dane wyjazdu:
101.12 km 0.00 km teren
03:26 h 29.45 km/h:
Maks. pr.:62.12 km/h
Temperatura:

Szukając wiatru w polu

Wtorek, 26 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 9

Dziwne było to, że na te 100km nie spotkałem ani jednego kolarza...

Najpierw Staszkówka przez Łużną - wiatr trzymał, nie mogłem się rozpędzić przed podjazdami, ale i tak po raz pierwszy na szczycie Staszkówki miałem średnią powyżej 30km/h.

Później skręcam na Gromnik, wiatr fajnie trzymał, nie było nudno z tymi agresywnymi podmuchami. Jak wroga nie można pokonać, to trzeba go polubić :)
Na prostych licznik pokazywał raz 35km/h, raz 27km/h - rozpędzam się, ściana wiatru i tak cały czas.

W Gromniku wpadam na rondo, nie wiem gdzie by tu skręcić, padło na Zakliczyn bo stamtąd najmocniej wiało.
Minąłem Zakliczyn, na górkach zahaczyłem o Stróże (duplikat), później zawracam przypadkiem na Zakliczyn i tam skręt w kierunku Nowego Sącza i dalej drogą "miliona dziur". Wiatr już osłabł przez okoliczne górki, zrobiło się nudno...

Nad Rożnowem fotka, bateria słaba w telefonie, więc więcej "fotografowania" nie było.

Nad Rożnowem © Adriano88


Za jeziorkiem wpadam po prowiant, nie planowałem tylu kilometrów więc coś pasowało zakupić (tak sobie bez obiadu pojechałem) - ciastka, baton, Pepsi, wygrałem Pepsi - nagrody nie odebrałem, nakrętka czeka aż mnie gdzieś w trasie zacznie suszyć :)

Później to już tylko podjazdy pod Siedlce, na szczycie rewelacyjne widoki z każdej strony (polubiłem to miejsce), trafiam w ślepą uliczkę. Następnie zjazdy i proste na Stróże (te drugie).

Kategoria [ 100-200km ]


Dane wyjazdu:
110.37 km 0.00 km teren
04:54 h 22.52 km/h:
Maks. pr.:56.78 km/h
Temperatura:

Okoliczne górki z widokiem na Tatry i jeziorko

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 0

Niedzielny poranek, ciepła noc, trzeba gdzieś jechać. Na początek dnia niespodzianka: guma w tylnym kole - wracając dzień wcześniej po meczu musiałem trafić na jakieś szkło, powietrze przez noc uszło, opona przebita. Wymieniam dętkę, wszystko opóźnia się nieco. Wyjazd o 5:11.

Jeździmy z Darkiem po okolicznych górkach, po drogach przeróżnej jakości: od idealnego asfaltu, aż po dziurawe betony, czy też nawet leśne drogi bez trwałej nawierzchni.

O poranku na horyzoncie wyłoniły się Tatry, krystaliczne powietrze, aparat w telefonie nie uchwycił tego dobrze (w sensie ledwo widać tylko Tatry), więc jedynie mogę polecić poranne wypady "pod Tatry" aby popatrzeć na realny śnieg, tak na upały idealnie :)

Zawędrowaliśmy też nad Jezioro Rożnowskie.

Jedna z moich lepszych wypraw - bez znacznego oddalania się, w spacerowym tempie, ale za to z rewelacyjnymi widokami.

Widok na Tatry - mało co jednak widać, to tylko zdjęcie z telefonu - rzeczywiste widoki były znacznie lepsze © Adriano88


Nad urwiskiem - zdjęcie to nie ukazało zupełnie wysokości nad poziomem jeziora © Adriano88


Rożnów o poranku © Adriano88


Bociany gdzieś na granicy Wilczysk i Wojnarowej © Adriano88




Dane wyjazdu:
137.43 km 0.00 km teren
04:48 h 28.63 km/h:
Maks. pr.:55.22 km/h
Temperatura:15.0

Doliną Popradu 2

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Wyjazd późno, bo dopiero o 6:30 - i tutaj wyjaśnienie tego "późno" ;)
- obudziłem się, budzik przestawiłem o godzinę do przodu bo nadal chciało mi się spać. Miałem wyjechać o 6:00, ale zaczęło padać. Czyli w sumie przesunięcie o 1.5h.

Zabrałem cyfrówkę (ostatnio nie robiłem zdjęć na tej trasie, kilka "takich sobie" telefonem), ale okazało się, że bateria jest na wyczerpaniu (wczoraj celowo włączyłem aparat aby sprawdzić stan naładowania: około 66%, widocznie przez noc coś się zmieniło...)
Kilka fotek zrobiłem mimo tego.

Na początku pogoda nawet dobra, ciepło, około 11°C, kilkukrotnie pada lekko.
Do Krzyżówki ciężko, ale nie męczę się, jadę bardzo spokojnie nie zwracając uwagi na niską średnią.

Później to już z górki, wiatr chyba nie przeszkadzał za Krzyżówką - chyba, bo już się przyzwyczaiłem, nawet nie wiem w którą stronę wiał, prawdopodobnie różnie to było.

W Sączu manewruje między procesjami, skierowałem się na Florynkę aby uniknąć centrum miasta i ścieżek rowerowych.

W Kąclowej myślałem, że trafiłem na kolejną procesję: patrzę, tłum ludzi wypełnia całą szerokość ulicy, samochody jakoś się przeciskają, szyku procesji w tym jakoś brak, każdy idzie w swoją stronę...
To nie procesja, ale tłum ludzi wracający z mszy - myślę, "co za bydło". Niektórzy zadowoleni pomykają środkiem drogi nie zwracając uwagi na to, że samochody przejeżdżają po obu stronach...
Jadę spokojnie 20km/h, kilka młodych osób odwraca się, patrzą czy coś nie jedzie, zatrzymują się, kontakt wzrokowy nawiązany, jadę i nagle hamowanie ze ślizgiem po asfalcie - cielęta uznały że mają pierwszeństwo... Brak słów...
Ciekaw jestem czy pod tira jedna z drugą by tak samo weszły... :)

// zdjęcia dodam nieco później :)

Widoki fajne, o tej porze na ulicach pustki (jeśli o dolinę Popradu chodzi). Ogólnie udana wyprawa, miało być więcej km :)

Kategoria Foto, [ 100-200km ]


Dane wyjazdu:
133.25 km 0.00 km teren
05:02 h 26.47 km/h:
Maks. pr.:60.46 km/h
Temperatura:

Woda w Popradzie nie była ciepła

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 0

Niedzielna wyprawa doliną Popradu.

Budzę się, zerkam na termometr: 4°C - ciepło nie jest... Z Darkiem wyruszamy około 6:15, temperatura w okolicach 6°C, więc nie za ciepło (promienie słońca ratowały sytuację). Darek oczywiście jak zawsze w krótkich spodenkach (a ja widziałem swój oddech nadal).

W stronę Krzyżówki bardzo ciężko, poranny wiatr dość mocny, trzymał równo. Przydałby się ktoś trzeci na zmiany :)
Serpentyny osłonięte od wiatru, więc jechało się tak jakoś lekko (w rzeczywistości to tylko w porównaniu z poprzednim odcinkiem, bo zazwyczaj kontrast był większy). Na szczycie Krzyżówki ze średnią 25km/h.

Później zjazd również pod wiatr, więc też bez rewelacji, taka jazda na spokojnie w dół.
Mówiłem, że "do Nowego Sącza będziemy mieć z wiatrem" - bzdura, jak się później okazało.

Doliny osłonięte niby od wiatru, ale i tak podmuchy hamowały.

Gdzieś przed Piwniczną Zdrój przerwa na jedzonko i fotki.

Poprad o poranku © Adriano88


Ja i nasze rowery © Adriano88


Zastanawialiśmy się jaka jest temperatura wody w Popradzie.
Trzeba było to sprawdzić. Godzina 9:30 (około).

Woda w Popradzie nie była ciepła © Adriano88


Na pływanie jeszcze za wcześnie jak się okazało, ale "pochlapać" można było. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli... - ale to i tak im było zimno, nie nam :)

Później jazda na Nowy Sącz - jak wspomniałem nie było "z wiatrem" jak myślałem.
Przed wjazdem do Nowego Sącza średnia blisko 29km/h, odrobiliśmy wolną (przed)Krzyżówkę mimo niesprzyjających wiatrów.

W Sączu pomyłka i trafiamy na centrum (coś przeoczyliśmy, mieliśmy nie wjeżdżać) - nie znam zbytnio miasta od tamtej strony - ciasno, jakoś się przeciskaliśmy. Tankowanie Pepsi na stacji benzynowej. Przypadkiem trafiliśmy na rajd samochodowy.

Rajd samochodowy w Nowym Sączu © Adriano88


Samochód z rajdu - wystartował dość szybko © Adriano88


Wyjazd z Nowego Sącza "śmieszką rowerową", 15km/h omijając szkło, itd.

Wjazd na ulicę, średnia 25km/h - wolne miast, spacery okołorajdowe i śmieszka zrobiły swoje :)
Podjazd na Cieniawę nawet gładko, w Ptaszkowej odbijamy na Kruźlową (mniejszy ruch) i tutaj lekko na dom.

Wycieczka udana, okolice trasy wspaniałe, pomijając Nowy Sącz - ten zatłoczony i nudny :)



Dane wyjazdu:
104.21 km 0.00 km teren
04:48 h 21.71 km/h:
Maks. pr.:52.14 km/h
Temperatura:
Rower:

Podjazdy małe i duże

Piątek, 25 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 0

Gródek, Bielanka, Kunkowa, Nowica, Małastów, Bartne, Bystra (i inne).

Piątkowy wyjazd z Darkiem, spokojne tempo bo mu w kole coś zaczęło stukać.
Przełęcz Małastowska mi się spodobała (pomimo tego, że było tam bardzo zimno), trzeba się tam kiedyś jeszcze wybrać.

W Małastowie zjedliśmy makowca - konkretny posiłek :)

Ogólnie to włączył nam się "tryb odkrywcy", trochę pozwiedzaliśmy zakamarków - skręciliśmy gdzieś na Bartne, drogi bardziej na treking (ale my i tak nie jechaliśmy jakoś szybko więc było nawet ok). Dojechaliśmy w las, koniec drogi, gigantyczne pająki na drzewach - zawróciliśmy tą samą drogą (nie było już gdzie skręcić).

Gigantyczne pająki na drzewach © Adriano88