Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Grudzień2 - 0
- 2013, Listopad4 - 0
- 2013, Październik12 - 0
- 2013, Wrzesień12 - 1
- 2013, Sierpień19 - 0
- 2013, Lipiec18 - 0
- 2013, Czerwiec19 - 0
- 2013, Maj14 - 3
- 2013, Kwiecień21 - 13
- 2013, Marzec12 - 4
- 2013, Luty9 - 10
- 2013, Styczeń7 - 3
- 2012, Grudzień5 - 3
- 2012, Listopad5 - 0
- 2012, Październik4 - 2
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień12 - 6
- 2012, Lipiec20 - 48
- 2012, Czerwiec20 - 22
- 2012, Maj22 - 21
- 2012, Kwiecień15 - 4
Wpisy archiwalne w kategorii
[ 200-300km ]
Dystans całkowity: | 687.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 26:30 |
Średnia prędkość: | 25.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.71 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 229.11 km i 8h 50m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
221.80 km
0.00 km teren
08:35 h
25.84 km/h:
Maks. pr.:67.71 km/h
Temperatura:
Rower:Zółta Merida
Wrześniowa dwusetka - Słowacja
Piątek, 6 września 2013 · dodano: 07.09.2013 | Komentarze 1
Wyjazd przed południem. Słońce świeci na całego, ciepło.Do granicy pod wiatr. Mijam setki tirów. W Barwinku do granicy droga zdarta przed remontami, wytrzęsło mnie. Słowacja też pod wiatr, na płaskich odcinkach jadę sobie 20km/h. Lepiej było na pagórkach, bo osłaniały przed wiatrem.
W Bardejovie przerwa na rynku tradycyjnie.
Po 17 zaczęło się ochładzać, a do 19 założyłem na siebie wszystko co miałem - wiedziałem, że będą wracał o zmroku więc się przygotowałem odpowiednio.
Wiatr mnie najwięcej wymęczył, bo z górkami było OK. Dwie setki na raz, nóg dzisiaj (dzień po) nie odczuwam - nic nie boli, jedynie opalenizna przypieka bo jednak trochę godzin na słońcu spędziłem :)
http://www.bikemap.net/pl/route/2322706-20130906-slowacja/

W stronę granicy© Adriano88

Pielgrzymka© Adriano88

Takie tam zakręcone© Adriano88

Nowy Żmigród© Adriano88

Dalej w stronę granicy© Adriano88

Dotarłem do Słowacji© Adriano88

I teraz w dół© Adriano88

Jedzie się gładko© Adriano88

Spojrzenie za siebie© Adriano88

Górki i dolinki - było ich kilka po sobie, jechałem o wiele szybciej niż na płaskich fragmentach - wiatr tak nie przeszkadzał© Adriano88

Zjazd do Zborova© Adriano88

Mury w Bardejovie© Adriano88

Rynek w Bardejovie© Adriano88

Tarnov© Adriano88

W stronę gór© Adriano88

Wjazd do Polski© Adriano88

Mgły nad Popradem© Adriano88
Kategoria [ 200-300km ], Foto, Słowacja
Dane wyjazdu:
216.78 km
0.00 km teren
08:34 h
25.31 km/h:
Maks. pr.:55.22 km/h
Temperatura:
Rower:Zółta Merida
Słowacja i dolina Popradu wiosną
Czwartek, 18 kwietnia 2013 · dodano: 18.04.2013 | Komentarze 4
Wczoraj wpadłem na pomysł aby zrobić tę trasę. Jutro już ma być burzowo.Trasa jest mi już znana, czyli bez efektu zaskoczenia - założyłem, aby przejechać całość "delikatnie", bo to pierwszy taki dystans w tym roku.
Wyjazd o 5:00, jeszcze ciemno chociaż na wschodzie już widać jaśniejsze niebo.
Dość zimno: tylko 3°C na termometrze.
W Gorlicach trafiam na pierwsze promienie słońca.

W stronę Gorlic© Adriano88

Bociek wygrzewa się w pierwszych promieniach słońca© Adriano88
Przełęcz Małastowska poszła nawet gładko, w przeciwieństwie do zimnych dolin przed nią - tu zrobiło mi się zimno, wszędzie szron.

Podjazd pod Przełęcz Małastowską© Adriano88

I wyjechałem© Adriano88

Śniegu ktoś potrzebuje?© Adriano88
Zjazd nie za szybki - sporo piasku na zakrętach, a do tego bardzo zimno.

W stronę granicy© Adriano88

Słowacja już za kilka metrów© Adriano88

Słowacja i mój ulubiony fragment trasy© Adriano88

Bardejov - rynek© Adriano88
Na rynku spędzam więcej czasu, wygrzewam się w słońcu.

Ja, mój rower i bazylika w tle© Adriano88

Policja miejska© Adriano88

Kolorowe kamieniczki© Adriano88
Dość szybko się ociepliło, o godzinie 9:00 już "na krótko".

Jadę dalej - w stronę Lenartova© Adriano88

Podjazdy za Lenartovem - przez brak liści widać dokładniej że to konkretniejszy podjazd© Adriano88

Wracam do Polski© Adriano88

Poprad płynie w Leluchowie© Adriano88

Zamek na górce - Muszyna© Adriano88

Rzut oka na Poprad z góry© Adriano88
W N.Sączu próbuje znaleźć jakiś skrót, widzę że bez konkretniejszych podjazdów nie uda się. Wracam na standardową trasę - jedna z ulic w remoncie, poruszałem się za innymi kierowcami, znalazłem nawet sensowny objazd.
Ogólnie Nowy Sącz kojarzy mi się z tłokiem i nawierzchnią dróg niskiej jakości.
W Kamionce Wielkiej skręciłem nie tam gdzie trzeba (za wcześnie w prawo) - zanim się zorientowałem że jadę źle (coraz więcej rzeczy mi nie pasowało) to byłem dość daleko - włączył się "tryb odkrywcy" i trafiłem na szczyt dość konkretnej górki gdzie asfalt zwyczajnie się skończył. Spodziewałem się zjazdu...
Zawróciłem i zrobiłem ten fragment według wcześniejszego planu.

Piaskowy wir - nie zdążyłem uchwycić najlepszego momentu© Adriano88

Im wyżej, tym widoki lepsze - słońce grzeje mocno© Adriano88

Zima uciekła w wyższe rejony gór - trochę ochłody w upalny dzień© Adriano88
Pomyłka na końcu wycieczki trochę mnie wymęczyła, średnia poleciała w dół.
To pierwsza wycieczka z tak dużą różnicą temperatur - od 3°C (mniej było chyba nawet przed pierwszą przełęczą) aż do ponad 20°C.
Biorąc pod uwagę to, że niedawno mieliśmy zimę takie temperatury to dla mnie typowy upał :)
Kategoria [ 200-300km ], Foto, Słowacja
Dane wyjazdu:
248.75 km
0.00 km teren
09:21 h
26.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:Zółta Merida
Setki dwie i pół, czyli obce kraje oraz dolina Popradu
Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 5
Wygrałem z górami, wygrałem z wiatrem, ale temperatura mnie pokonała... :)Poniedziałek, postanowiłem z zrealizować wcześniej planowaną trasę (Słowacja i dolina Popradu), ale dodając "coś" jeszcze.
Ogólnie to dla mnie trasa znana, już przejechana, ale tym razem dwa odcinki za jednym razem.
Wyjazd o 3:27, w łóżku jeszcze zastanawiałem się, czy jechać, czy nie jechać. Myślałem nad tym z której strony by traskę zrobić. Pomyślałem, że jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem czy warto było :)
Kierunek na Berdejov jak tydzień temu w niedzielę, lubię to miejsce, więc nie było przeszkód ku temu, aby jechać tam jeszcze raz.
Noc i poranek chłodniejsze niż ostatnio, ale przygotowałem się na to odpowiednio.
Po kilkunastu pierwszych kilometrach niespodzianka - krew się polała :)
Wpadłem w jakieś szkło, widoczność mimo sztucznego światła i tak nie była idealna. Opona zrobiła ze szkłem takie szkliste "chrum, chrum" a lecące odłamki pokaleczyły mi prawą nogę.
Najpierw zająłem się nogą, krew i tak później płynęła stróżkami zgodnie z grawitacją. Wyglądałem jakby mnie zaatakował kot z ADHD. Dopiero na Przełęczy Małastowskiej sobie o tym przypomniałem i zrobiłem z tym porządek, aby ludzi nie straszyć przypadkiem.
Co ciekawe opona nie ucierpiała - jednak drutowana klasyka to jest to, pomimo tego, że swoje waży :)
Podjazd przed granicą "wyjazdu" ze Słowacji jakoś tak męczący tym razem bardziej, pewnie to przez wiatr.
Po polskiej stronie niespodzianka: okolice Tylicza, podjazdy na Mochnaczkę, itd - wiatr mocno niesprzyjający. Tam zawsze wiało z południa, lub było cicho dzięki czemu pędziłem w górę (dlatego lubię Krzyżówkę od tamtej strony bardziej).
Myślałem, że w dolinie Popradu będzie natomiast lepiej - nic z tego. Wiatr wiał na moją niekorzyść przez cały czas. Tam gdzie zazwyczaj jechałem sobie lekko 35km/h, to dzisiaj ciężko było utrzymać chociaż 30km/h starając się nieco więcej.
Wiatry niekorzystne były do końca wyprawy, ale to mi jakoś bardzo nie przeszkadzało - wiadomo, wpływa to na wysiłek, średnią, itd, ale psychicznie jestem neutralnie do wiatru nastawiony i nawet nigdy pogody pod tym względem nie sprawdzam :)
Plus jest taki, że chłodził, więc myślę, że lepszy wmordewind niż jego brak.
Gorsza była temperatura - myślałem, że będzie chłodniej, więcej chmur, itd - nic z tego. Wiadomo, chłodniej niż przez ostatnie dni, ale dla mnie wysoka temperatura to jednak chyba najgorszy czynnik podczas jazdy.
Nowy Sącz (i okolice miasta) mnie tutaj wykończyły pod tym względem - niby niewielkie korki, duży ruch, zero wiatru i tiry "podgrzewacze powietrza"...
Nie lubię miast, do jazdy wolę umiarkowaną dzicz z asfaltami :)
W czasie jazdy spotkałem dwóch kolarzy z którymi pokręciłem trochę kilometrów - przed Sączem starszego pana (jadącego na szerszych oponach) z Łodzi który urlopuje (istnieje takie słowo?) w Krynicy.
Za Sączem natomiast szosowca trenującego do zawodów (niestety już nie pamiętam jakich). Jechał sobie wolno, wysoka kadencja, więc też odpocząłem nie zważając na spadającą średnią. Twierdził, że nie przeszkadzam mu w treningu, więc sobie tam kilka słów wymieniliśmy.

Serpentyny - Przełęcz Małastowska© Adriano88

Zamek w Zborovie - tym razem bez mgły© Adriano88

Bardejov - rynek o poranku© Adriano88

Która to godzina? - wieża bazyliki© Adriano88

Mój rower w trybie "wycieczka"© Adriano88

Topologia gwiazdy© Adriano88

W stronę Popradu© Adriano88

Mgły nad Popradem© Adriano88

Dwie swiątynie na rynku w Tyliczu© Adriano88

Widoki z Krzyżówki© Adriano88

Poprad mętny po nocnych burzach© Adriano88

Rytro - nietypowe budownictwo© Adriano88

Zamek w Rytrze wyłaniający się znad drzew© Adriano88
Kategoria Foto, Noc, Słowacja, [ 200-300km ]